Do czerwcowego egzaminu w Lublinie przystąpiło czterdzieści pięć taekwondzistek i taekwondzistów. Trzydzieścioro z nich miało półczarne pasy i zdawało na stopień I Dan. W tym gronie była m.in. nasza zawodniczka Antonia Bułkowska. Spośród zdających na wyższe stopnie mistrzowskie, dziewięć osób zdawało na II Dana, trzy na III Dana, dwie na V Dana, a jeden – Michał Korzybski z „Matsogi” Ciechanów – na stopień VII Dan.
Egzamin, który odbył się na sali gimnastycznej Lubelskiego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, poprzedziło zorganizowane dzień wcześniej – 13 czerwca – w tym samym miejscu seminarium szkoleniowe. Poprowadził je Wielki Mistrz Jerzy Jedut i mogli brać w nim udział zarówno uczestnicy egzaminu, jaki i inni taekwondziści posiadający co najmniej stopień 2 kup (czerwony pas). Była to doskonała okazja dla zawodników do pogłębienia i utrwalenia wiedzy oraz szlifowania umiejętności technicznych.
W sobotę, 14 czerwca rozpoczęły się egzaminy. Poprowadziła je komisja w składzie: Wielki Mistrz Ung Kim Lan, Wielki Mistrz Jerzy Jedut i Mistrz Wojciech Zdanuczyk. W sobotę szesnaście osób zdawało na stopień I Dan, zaś trzy osoby starały się o II Dana. Tego dnia przed komisją zaprezentowała się również nasza zawodniczka Antonina Bułkowska. Stanęła ona na wysokości zadania i zdała na czarny pas, ale droga do tego zdecydowanie nie była usłana różami.
Egzamin rozpoczął się od części teoretycznej. Zdający otrzymali kartki z pytaniami, na które mieli udzielić pisemnej odpowiedzi. Tosia przeszła ten etap pozytywnie. Kolejną umiejętnością sprawdzaną przez komisję była technika wykonania układów formalnych. Po tym, jak wszyscy zrobili już zadane im układy, egzaminatorzy poprosili kilka osób – w tym naszą zawodniczkę – o wykonanie dodatkowych.
„To była najbardziej stresująca sytuacja, kiedy egzaminatorzy powiedzieli, że będą dogrywki w układach, po czym wyczytali mnie. To był moment, kiedy ogarnęłam, jak blisko jestem, żeby odpaść” – opowiadała o tym Tosia.
Na szczęście tym dodatkowym wykonaniem rozwiała wątpliwości komisji i przeszła do kolejnej części wymagającego egzaminu.
Przyszedł czas na walki krokowe, samoobronę, kopnięcia w powietrze oraz walkę wolną i to właśnie walka wolna okazała się momentem przełomowym dla naszym zawodniczki. W jednej z walk Tosia otrzymała mocne trafienia w brzuch, tak że aż upadła i zgięła się w pół. Mimo bólu podniosła się jednak, zacisnęła zęby i kontynuowała ćwiczenie.
„To była ostatnia walka wolna. W ogóle nie spodziewałam się tego, że na samym starcie dostanę dwa mocne uderzenia w brzuch. Przez chwile nie wiedziałam co się dzieje. Wtedy w głowie miałam tylko jedną myśl, że muszę wstać i walczyć dalej, pomimo bólu” – wspominała potem Tosia.
Jej determinacja została doceniona przez komisję, o czym podczas przemowy podsumowującej egzamin wspomniał nawet Wielki Mistrz Jedut.
Ostatnią, decydującą próbą były rozbicia desek. Nasza zawodniczka miała do wykonania sześć technik: nopi ap chagi, twimyo dolyo chagi, twimyo banday dolyo chagi, sonkal yop taerigi, dolyo chagi oraz yop chagi. Jak sama mówi, bardzo się denerwowała.
„Szczerze mówiąc, od początku bałam się tych rozbić, nigdy nie czułam się w nich komfortowo. Wiedziałam, że musze rozbić wszystkie deski, że to jest moja ostatnia szansa, aby pokazać, że na prawdę zależy mi na zdaniu egzaminu”.
Jeśli ktoś kiedyś próbował rozbić, wie jak wymagające są niektóre techniki. Rozbić wszystkie, bez żadnej pomyłki, dysponując tylko jednym podejściem, to już naprawdę wyczyn. Na szczęście przez tą niezwykle trudną próbę Tosia przeszła jak burza. Była bezbłędna. Mogła się cieszyć, albowiem egzaminatorzy przyznali jej stopień I Dan.
„Niesamowicie się cieszę, że zdałam. To było moim celem gdzieś od początku, gdy zaczęłam trenować. Wymagało to ode mnie dużo czasu, poświeceń i pracy, ale jak widać było warto. Pomimo, że upłynęło już trochę czasu od egzaminu to dalej do mnie nie doszło, że udało mi się zdać” – komentowała później – „Jestem też bardzo wdzięczna wszystkim, którzy mnie wspierali, zarówno w czasie egzaminu, jak i podczas przygotowywań do niego. Dużo to dla mnie znaczy”
W sumie z czterdziestu pięciu osób, które w sobotę i niedzielę przystępowały do egzaminu, trzydzieści sześć uzyskało promocję na nowy stopień. W tym gronie znalazł się między innymi taekwondzista, który do egzaminu na czarny pas przystępował aż siedem razy i zdał dopiero teraz, za siódmym podejściem. Pokazuje to, jak trudny jest egzamin na stopnie mistrzowskie i jak ważna jest w taekwon-do wytrwałość. Determinacja tego mężczyzny może być dla każdego z nas przykładem do naśladowania, zarówno na sali gimnastycznej, jak i w codziennym życiu.
Tekst: Krzysztof Przystupa